piątek, 7 sierpnia 2015

Od Klary c.d. Manon

Po tym, jak wciągnęło nad lustro, bałam się otworzyć oczy. Czułam tylko dojmujący chłód, jakby ktoś nagle zamknął mnie w zamrażarce. Leżałam również na czymś miękkim, aczkolwiek zimnym - jasne, to pewnie śnieg. Słyszałam świst wiatru. W końcu uchyliłam powieki i ujrzałam... lodowy kanion. Dookoła biało. Małe, białe śnieżynki opadały na ziemię bezustannie. Rozejrzałam się. Obok mnie siedziała Manon, nie mniej zdziwiona niż ja.
- Gdzie my jesteśmy? - Spytałam szeptem, gdyż panowała tu taka cisza, iż każde słowo niosło się echem po całej okolicy. Nie było tu nikogo oprócz nas - przynajmniej tak mi się wydawało.
- W lodowym kanionie - odparła dziewczyna. Na chwilę zajrzałam w jej myśli i wyczytałam, że boi się tak samo jak ja. No super. I po co ja się zgodziłam na tę wyprawę? Teraz już na pewno nie obejdzie się bez kłopotów.
- No co ty nie powiesz, Scherlocku? - Prychnęłam z sarkazmem. Postanowiłam trochę posterować emocjami mojej towarzyszki, żeby przynajmniej ona przestała być taka przerażona.
- Dobra, trzeba wziąć się do działania - stwierdziła po chwili, już bardziej pewna siebie. Odetchnęłam z ulgą. Nie liczyłam jednak na to, że Manon coś wymyśli - znajdowałyśmy się naprawdę w beznadziejnej sytuacji.
- Co to? - Zaciekawiłam się nagle, gdy ujrzałam na horyzoncie jakiś cień, który zmierzał w naszą stronę.

Manon?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz