poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Od Klary c.d. Manon

Stwór wydawał się być miły i pomocny, wiedziałam jednak, że on coś ukrywa. Nie wiedziałam tylko co. Wyczuwałam to, kiedy czytałam w jego myślach - nie chciałam jednak robić tego znów, nie przepadałam za tym, gdyż czułam się wtedy, jakbym kogoś oszukiwała. Każdy przecież ma swoją prywatność, a czytanie w myślach ewidentnie ją naruszała, dlatego korzystałam z tego tylko wtedy, kiedy musiałam.
- Jak mamy odnaleźć te fragmenty? - Zapytałam, rozglądając się po pokoju. Zauważyłam nagle, że nad kominkiem stoi zdjęcie jakiejś dziewczyny - prawdopodobnie też Apostoła, gdyż miała ona skrzydła. Zadrżałam. A jeśli on nas tutaj zaciągnął, żeby zabić? Jeśli ta dziewczyna była jego poprzednią ofiarą? Powinnyśmy się wydostać stąd jak najszybciej... Tylko jak to zrobić?
- Mógłbym wam pomóc - odparł stwór, a ja miałam ochotę zawołać "Nie!". Czy jednak jeśli ma zamiar nas zabić, nie zrobiłby tego od razu? Po co by nas tutaj zapraszał, sadzał na fotelach, rozmawiał z nami? Może powinnam jednak znowu poczytać w jego myślach... Nie chciałam tego robić, naprawdę, ale w tej chwili było to konieczne, bo musiałyśmy zdecydować, czy przyjąć jego pomoc...
"One mi nie ufają... Kompletnie mi nie ufają", usłyszałam jego głos w mojej głowie. Brzmiał zupełnie inaczej niż w rzeczywistości, tak jakby znajdowały się w nim dwie osoby... albo jakby on był osobą uwięzioną w ciele stwora. Nie miałam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. "Naprawdę, chciałbym im tylko pomóc, a przy tym pomóc też samemu sobie..."
- Eee, może damy sobie radę same... - powiedziała nagle Manon, a ja dałam jej mocnego kuksańca pod żebra. Dziewczyna pisnęła i spojrzała na mnie zdziwiona. Wiedziałam, że boi się owego stwora, ja sama nie byłam do końca przekonana, ale jego pomoc byłam nam niezbędna. Nie znałyśmy kompletnie tej lodowej krainy, a do tego w każdym zakamarku czyha na nas śmierć.
- Nie! Z chęcią przyjmiemy twoją pomoc... - zaczęłam, ale uświadomiłam sobie, że nie znamy jego imienia. Byłam pewna, że je ma - nie był tak naprawdę żadnym yeti, ale kimś zupełnie innym - tylko nie wiem kim. Podejrzewałam również, że odkryjemy to podczas tej wyprawy. Tak samo jak resztę zagadek, które czekały na nas w kanionie. - A jak masz na imię?

Manon? Wiem, że bez sensu -_-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz