poniedziałek, 27 lipca 2015

Od Kahir'a c.d Klary

Byłem lekko zdeterminowany. LEKKO. Tak lekko by od razu przemawiać do ludzi?! I używać przy nich mocy? Tak, lekko.
-Obleśny pasożyt, a w spodniach pewnie nic nie ma. - Warknąłem zza klatki. Mężczyzna się zaczął rozglądać.
-Kto to mówi?! Kto tu jest? - Krzyknął trzymając Klarę.
-Twój najgorszy koszmar. - Powiedziałem od niechcenia. W myślach przekrzywiłem ową klatkę w kształt by się "rozstąpiła". Powolnym i cichym krokiem wyszedłem z klatki. Stanąłem za przyszłym "gwałcicielem" a może miał już kogoś na sumieniu?
Nagle odwrócił się, wyszczerzyłem kły a on spróbował uciec. Na darmo, gdyż wskoczyłem na jego plecy. Odrzucił mnie, a gdy odwrócił się do mnie twarzą ponownie zaatakowałem. Przybiłem go do ziemi, przyglądał mi się z niedowierzaniem.
-Nie jestem mordercą, ale z chęcią rozjebie Ci ten tępą główkę. - Zawarczałem z wystawionymi zębami. Poczułem ruch z prawej strony. Próbował wyciągnąć nożyk. Rozzłoszczony w natychmiastowym tępię zagryzłem szczęki mając w nich jego dłoń. Miałem problem... nie mogę zabić, w końcu mam chronić ludzi a nie zabijać. Jednak zrobiłem już krok, który nie zniknie z jego pamięci. Ujawniłem "magiczne stworzenie"... zresztą stwierdziłem, że  kto by mu w to uwierzył... "Kto" naszła mnie myśl o łowcy z krainy Yao. Nie stał po stronie ludzi, dziwnych stworzeń, demonów czy też apostołów. Po prostu chciał unicestwić każdego z nas.
Zamyślony nie spostrzegłem, że mężczyzna próbował drugą ręką mnie odepchnąć. Zsunąłem się z jego ciała. Wstał i patrzył na moje ciało. Próbował włączyć jakiś alarm, zwołać kolegów. Jednak z jego ruchem do "włącznika" porwałem Klarę i byłem daleko od tamtego miejsca.
Wraz z dziewczyną wylądowałem w swoim domku w Lighttown i oczekiwałem aż wybudzi się. Czuwałem prawie przez pięć godzin leżąc przy jej ciele. Nie miałem ochoty się zmieniać w apostoła, nie tym razem.

______________
Klara? Niczym wierny piesek ._.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz