Dzień zapowiadał się wyjątkowo spokojnie. Wstałam energicznie lecz z
gracją z kamienia i w biegu zmieniłam się w wilka. Niestety nieco źle
oceniłam odległość między kamieniem a drzewem i srruu w drzewo. Biedne
drzewko zwalone a ja nie moge powstrzymać chichotu. Może to dość
dziecinne ale cała ta sytuacje wydawała mi się ogromnie śmieszna.
Obróciłam się na brzuch i z powrotem zmieniła w anioła. Dopiero teraz
zauważyłam, że kilka apostołów patrzy na mnie z pogardą. Wysłałam im
wyzywające spojrzenie na co odwrócili się i tylko pokręcili głowami.
Tylko jeden został. Właściwie to go nie znałam. To chyba była kobieta,
chociaż jakoś nie mogłam się przyjrzeć jej/jego twarzy bo zaraz przed
nosem przeleciał mi jakiś ptak i przymknęłam oczy. Gdy znów je
otworzyłam Apostoł stał przede mną.
( Ktoś? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz