wtorek, 21 lipca 2015

Od Klary

Charlie już spał, gdy pojawiłam się w jego pokoju. Szczerze mówiąc bardzo lubiłam z nim przebywać - był jedyną osobą, z którą czułam się swobodnie. Nie żebym była antyspołeczna - przeciwna, ale jakoś posiadam wewnętrzną blokadę przed odkrywaniem przed kimś swojego prawdziwego "ja".
Usiadłam cicho w kącie pokoju. W tej chwili mój podopieczny obudził się.
- Klara? Co ty tutaj robisz? - Zdziwił się na mój widok - jak zwykle zresztą, gdy pojawiałam się bez zapowiedzi i to w nietypowych porach dnia. Dziwne, że przez tyle lat jeszcze się nie przyzwyczaił.
- Pilnuję cię, jak zwykle - zaśmiałam się cicho. Nie chciało mi się tłumaczyć, że w mieście apostolskim czuję się bardzo samotnie... Szczególnie, gdy nachodzą mnie chwile melancholii.
- Jesteś dziwna - chłopak pokręcił przecząco głową. Nie uraziło mnie to określenie, już nie raz mnie tak nazywał. Zaczęliśmy rozmawiać i opuściłam dom mojego podopiecznego dopiero, gdy słońce zaczęło pojawiać się na horyzoncie.
W drodze do miasta apostolskiego czułam, że w ogóle nie chce mi się tam wracać. Dzień zaczynał się tak pięknie, wiał wiatr... ale nie miałam wyjścia. Właśnie stałam przed bramą, gdy usłyszałam czyjś radosny okrzyk:
- Cześć Klara!

<Ktoś chciałby popisać? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz