piątek, 24 lipca 2015

Od Kahir'a c.d Seeley

Patrząc na zalaną łzami Seeley delikatnie wsunąłem jej głowę między moją klatką piersiową, a szyją. Poczułem mocny nacisk ze strony dziewczyny, głęboko się we mnie wtuliła. Czując trochę braku komfortu rzekłem:
-No Seeley, nawet gdybyśmy zdążyli ktoś by odniósł ranę. Tchórz uciekł... Nie przejmuj się, teraz jest w lepszym świecie.
-Heh, masz rację... - Uśmiechnęła się nieco sztucznie, ale nadal nie oddaliła swojej głowy od mojego ciała.
-A możesz już mnie tak nie gnieść? Bo jak ty to powiedziałaś przy fontannie? Stanie mi. - Uniosłem dwoma palcami brodę dziewczyny, tak aby spojrzała mi w oczy. Niespodziewanie jej skromną twarz wypełnił uśmiech.
-Pff...
-Zwłaszcza, że masz według mnie trochę skąpy strój. A w dodatku siedzisz na mnie rozkrokiem.
-Zbok. - Krzyknęła, a następnie bez zawahania co dziwne sprzedała mi lekkiego liścia. - A jeśli nie mam ochoty?
-Mam przez to coś rozumieć? - Wyszczerzyłem się. Dziewczyna posmutniała jakby mówiła sobie w myślach, że nie umie zamknąć swojej mordy, ugryźć się za język.
-NIE! - Na moje słowa od razu wstała i odeszła kilka kroków. Podeszła do zwłok Panny O'Nail. Ocierając łzy po Rosaline dodała: - Trzeba ją zabrać do Taking'a.
Bezzwłocznie przerzuciłem ciało martwej dziewczyny przez swoje ramię. Chciałem się wraz z Sorrow przeteleportować do Lighttown. Jednak coś blokowało ową moc i nie mogliśmy się tam przedostać.
-Jakieś pole przez tamtego potwora...
-Musimy jakoś wyjść. Tu jest jakiś korytarz, a dalej schody. - Spojrzałem w ciemną uliczkę. Nie do końca wiedziałem czy można tamtędy iść, ale co zrobić? Nie było innego wyjścia. Zagłębiając się w dziurę ciemności zacząłem dotykać ścian w poszukiwaniu chociażby pochodni. A w sumie... i tak nie miałem zapalniczki bądź zapałek. Panowała cisza, słyszałem tylko kroki Spyker oraz moje sapanie przez ciężkie ciało zmarłej kobiety. Po około pięciu minutach schody się skończyły. Zauważyłem zapalone pochodnie. Były rozstawione tak aby oświetlać okrąg na który się napotkaliśmy.
-Co to?
-Może jakiś pentagram? Czuję czyjąś obecność. - Syknęła po cichutku Seeley. Wyprzedziła mnie o trzy kroki. Chwyciła jedną z pochodni oświetlając ściany pomieszczenia.- Patrz.
-Gdyby oświetlić całe to coś, wyszłaby jakaś historyjka. Prawda? - Zapytałem przyglądając się obrazkom. Dotknąłem lekko fragment malowidła. Sprawdziłem palce, były całe brudne od kurzu. Moja towarzyszka ruszyła głębiej poznając bieg historii.
Nagle stanąłem. Poczułem pod nogami coś okrągłego. To "coś" ruszyło się wysuwając się spod mojej pięty. Ukucnąłem i sprawdziłem... zauważyłem dosyć dużą pajęczynę.
-Seeley? - Zawołałem ją z przerażonym głosem. - Czy jest możliwość, aby ktoś przeżył w tych ciemnościach?
-Chyba nie, a co? - Powiedziała obojętnie. Odwróciłem się. Patrząc na wprost zauważyłem wielkie stopy. Zacząłem spoglądać w górę. Im wyżej patrzyłem widziałem nogi, stawy... aż sześć nóg? Czekaj! to były odnóża... Zerknąłem jeszcze wyżej. Zauważyłem szare, dwie kulki... to odwłoki?! A skoro.... spojrzałem jeszcze wzwyż. Wielkie oczy, szczęki...
- OGROMNY PAJĄK! - Krzyknąłem. Reakcja dziewczyny była prosta, natychmiast spojrzała w moją stronę. Tuż po moim okrzyku pająk pokazał zawartość w swojej paszczy, przy okazji wydał straszny dźwięk. - Masz przy sobie jakieś bronie, tak?
-Nie gadaj, wiej! - Dobra rada, w samą porę... TFU! Pajęczak zaatakował moją osobę. Uciekłem za jeden z wielu filarów. Jakimś cudem przez przypadek upuściłem martwe ciało. Musiałem się po nie cofnąć. W tym czasie Spyker próbowała odwrócić uwagę potwora rzucając w niego jakimiś kamieniami. Wycofałem się ze zwłokami ponownie za filar. Odłożyłem je a następnie cofnąłem. Nagle poczułem z tyłu pajęczynę. Była obleśna, lepka.. aż ciarki mi przeszły po ciele. Odwróciłem się, znalazłem chyba gniazdo wielkiego pająka. Mając przy sobie jakiś nóż wyszedłem zza filara trzymając jedno z jaj.
-Ty, pajączku! - Krzyknąłem do niego, a on się odwrócił i spojrzał na moją rękę w której trzymałem jego "dziecko". Przystawiłem do jaja nóż... natychmiast zostawił Seeley i z ponownym strasznym, głośnym  syczeniem na mnie stanął przede mną. Zagryzłem zęby, mając nadzieję, że mnie nie zabije. Gdy chciał zaatakować przysunąłem nóż bliżej. Od razu się zatrzymał...

__________
Seeley? Pajączek boi się o dzidzie *-*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz